Ponad 300 tysięcy złotych zalegają miastu właściciele zagranicznych aut parkujący w okolicach płatnego parkowania. Czy możliwa jest efektywna ściągalność takich mandatów? – Analizujemy inne rozwiązania, m.in. ofertę kancelarii prawnej – mówi Michał Kujaczyński, rzecznik magistratu.
Miasto chce powalczyć o skuteczną ściągalność mandatów
Przypominamy; temat wywołała Agnieszka Trafas, radna Nowego Kołobrzegu, która oddała do gór miasta zapytanie w tej historii. Podane w sumie na interpelację radnej możliwości są zatrważające; od 2015 roku 5400 kierowców zagranicznych aut nie opłaciło kar za postój bez biletu w okolicach płatnego parkowania. Suma mandatów to teraz ponad 300 tysięcy złotych, które nigdy nie przybędą do miejskiej kasy.
Temat poruszali też radni Rady Miasta, m.in. Krzysztof Plewko z PiS-u, który mówił, że odpowiednie jest uszczelnienie systemu ściągalności takich opłat.
Problem z obecną rzeczą jest jednakże nie tylko Kołobrzeg. Portal Samorządowy wprost nazywa ściągalność mandatów od właścicieli zagranicznych aut „wadą” i podkreśla, iż w jednym Szczecinie kredyt z wózków na dalekich tablicach ma prawie 4 miliony złotych.
Jak mówi: „razem z poradą Parlamentu Europejskiego istnieje możliwość transgranicznej wymiany danej o przestępstwach lub wykroczeniach w obrotu drogowym, nie wynosi ona jednak mandatów za parkowanie w płatnych strefach parkowania”.
Samorządy są zatem problem m.in. z określeniem właściciela pojazdu, jaki nie uiścił opłaty za postój w płatnej strefie.
Kołobrzeski magistrat szuka rozwiązania tej rzeczy. – Temat jest trudny, dlatego poprosiliśmy o ofertę i radę zewnętrzną kancelarię prawną, która pasjonuje się m.in. takimi potrzebami – mówi Michał Kujaczyński, rzecznik Urzędu Miasta.
Spotkanie z prawnikami ma odbyć się w nowym tygodniu. O jego końcach będziemy Was informować.
zobacz również wydarzenia Kołobrzeg